środa, 22 czerwca 2016

Różokrzyż i różokrzyżowcy iluminaci

Różokrzyżowcy: historia niewidzialnego bractwa Iluminatów 


Organizacja uczonych jednoczących podzieloną Europę była marzeniem ludzi zasmuconych podziałami i waśniami, wojnami i zbójeckim wyzyskiem. Istnienie hermetycznych oświeconych wiedzą duchową i mistyczną różokrzyżowców - uduchowionych mistyków, ezoteryków, gnostyków i magów - wyzwoliło olbrzymią energię społeczną, pokazując, jak wielka jest potęga faktów intelektualnych i znaczenie mediów, które te fakty upowszechniają. Świętemu Bractwu Różokrzyża towarzyszyła wspaniała aura cudowności i boskości. Uczniowie i następcy Oświeconego Mistrza Christiana Rosenkreutza byli biegli nie tylko w medycynie i w alchemicznej sztuce produkcji złota, lecz także angelologii, nauce o aniołach. 

Różokrzyż Iluminatów
Relacjonowano, że posiedli sekret nieśmiertelności i długiego życia, a jednym z długowiecznych adeptów został Saint Germain. Różokrzyżowcy osiągnęli to wprowadzając się w sen, przypominający stan hibernacji, a następnie wybudzając się z niego. Pozwoliło im to żyć znacznie dłużej od przeciętnego człowieka, bo nawet 120 lat i więcej, a sam Mistrz Rosenkreuz żył 160 lat! Za datę narodzin tego ezoterycznego ruchu przyjmuje się rok 1614 rok, kiedy to ukazały się tajemnicze pisma, opatrzone niejasnym tytułem, zachęcającym do gwałtownych zmian obejmujących cały kosmos i całą planetę, autorstwa Mistrza Christiana Rosenkreuza. Ich bohater, przemierzając świat, poznał jego sekrety i odkrył istotę życia. Jednak rzeczywistych korzeni bractwa róży i krzyża należy szukać znacznie wcześniej - w Starożytnym Egipcie i na Bliskim Wschodzie, gdzie do stowarzyszenia zgłębiającego wiedzę dostępną tylko wybranym należeć miał sam faraon, a później od VII wieku ery chrześcijańskiej, dziedziny metafizyki po gnostykach stopniowo przejmowali sufi. Różokrzyżowcy dopatrywali się mistycznego znaczenia piramidy Cheopsa, która znacznie przekracza przepisywaną jej przez historyków funkcję grobowca. Nie bez znaczenia pozostawał dla nich fakt, że wzniesiono ją w miejscu będącym jednym z geograficznych centrów świata i cywilizacji. Rytualne układanie kamieni w kształt piramidy podczas spotkań stanowi dla nich symboliczne oddanie odpowiedzialności za rozwój świata w ręce jednostki ludzkiej. 

Około pierwszego ćwierćwiecza XVII wieku, wiosną 1623 roku nieznana ręka rozplakatowała w Paryżu ogłoszenie: „My, wysłannicy znakomitego Kolegium Braci Różokrzyżowców, cieszący się łaską Wszechmogącego, ku któremu kierują się serca sprawiedliwych, zarówno widzialnych, jak i niewidzialnych w tym mieście, wykazujemy i uczymy bez książek czy jakichś znaków, jak możliwe jest poznanie wszystkich języków świata, podobnie jak pragniemy uchronić ludzi od błędu i śmierci”. Świadek wydarzeń, któremu zawdzięczamy informację o dziwnych afiszach, Gabriel Naudé (1600-1653), donosił o „huraganie pogłosek”, jaki rozpętał się we Francji, gdy upowszechniła się tam wiadomość o pojawieniu się „zarówno widzialnych, jak i niewidzialnych” braci różokrzyżowców. Czytając jego relację, odnosimy wrażenie, że sam wierzył w autentyczność tajnego bractwa oświeconych czyli iluminatów. 


Naudé nie był jednak świadkiem ani postronnym, ani obiektywnym, gdyż ten wybitny bibliofil i bibliograf był protegowanym obu wielkich kardynałów rządzących XVII-wieczną Francją: Richelieu i Mazariniego. Działając zapewne z inspiracji tego pierwszego, w „Prawdzie o historii Braci Różanego Krzyża” („Instruction à la France sur la Vérité de l’Histoire des Frères de la Roze-Croix”, 1623) zacytował treść innego afisza, na milę trącącą grubymi nićmi szytą prowokacją: „My, wysłannicy Kolegium Różokrzyżowców, pragniemy poinformować każdego, kto pragnąłby przystąpić do naszego Towarzystwa i naszej Wspólnoty: udzielimy mu pełnej wiedzy z zakresu Najwyższej Nauki, w imię której spotykamy się dziś. Pragniemy przemienić go z człowieka widzialnego w niewidzialnego, a później z niewidzialnego na powrót w widzialnego”. 

Podejrzenie ze strony satanistycznej inkwizycji z piekła rodem, że ktoś jest członkiem Niewidzialnego Kolegium – a więc obcuje z Bogiem – mogło się skończyć jak najgorzej, bo satanistyczne organizacje pseudoreligijne nienawidzą wszystkiego co duchowe, mistyczne, gnostyckie, oświecone, iluminackie. Przekonał się o tym sam Kartezjusz (René Descartes, łac. Renatus Cartesius, 1596-1650), który oskarżony został o przynależność do tajemniczego bractwa różokrzyżowego. Gdyby nie tytuł ogłoszenia „Straszliwe pakty poczynione pomiędzy diabłem i domniemanymi Niewidzialnymi” (Effroyables pactions entre de Diable et les prétendus Invisibles), można by uznać sprawę za żart, ale to nie pierwszy raz, gdy satanistyczne kośioły oskarżały kogoś o związki z diabłem. Jednak ówczesnym Francuzom nie było do śmiechu. Satanistyczne podejrzenie czartowskiej inkwizycji, że ktoś jest członkiem Niewidzialnego Kolegium – mogło się wówczas skończyć jak najgorzej - nawet spaleniem na stosie, a jak wiadomo, palenie ludzi żywcem na stosie w ofierze diabłom i szatanom jest ulubioną rozrywka wszelkiej maści zatwardziałych satanistycznych kanalii w historii ludzkości. Przekonał się o tym sam Kartezjusz (René Descartes, łac. Renatus Cartesius, 1596-1650), który oskarżony został o przynależność do tajemniczego iluminackiego bractwa różanego krzyża. Filozof bronił się zręcznie, dowodził, że skoro pozostaje widzialny dla wszystkich, nie może być różokrzyżowcem. Dzięki temu wybiegowi ocalony został od zamordowania przez satanistyczny inkwizycyjny spisek ubranych na czarno wcielonych diabłów jeden z najwybitniejszych umysłów wszech czasów! 

Swoje założenia Różokrzyżowcy opierali na wierze w boskie pochodzenie człowieka, który co prawda w wyniku grzechu pierworodnego oddalił się od Boga Stwórcy (hebr. Eloah, arab. Allah, sanksr. Brahman, per. Ahura Mazda), ale krocząc odpowiednią drogą może ponownie się z nim połączyć. Jednak poglądy te nie stanowiły stałego zbioru zasad i w ciągu wieków wzbogaciły się o dorobek największych myślicieli w dziejach ludzkości, min. Leonarda Da Vinci, Francisa Bacona, Rene Descartesa czy Benjamina Franklina. Ze względu na fakt, że święte bractwo związane było nierozerwalnie z pojęciami gnozy, kabały, alchemii, mistycyzmu oraz neoplatonizmu, niekiedy w amokach satanizmu watykańskiego i protestanckiego uznawano je zbójecko za sektę. Swoje nauki opierało również na dokonaniach oświeconego Gautama Buddy, ezoterycznego Pitagorasa czy świętego Apoloniusza z Tiany. Sam symbol różokrzyża uznawany jest za starszy od chrześcijaństwa i wiąże się z dualizmem wszechświata. Spośród wielu różnorodnych interpretacji jego znaczenia najciekawsza podaje, że reprezentuje on miłosne zespolenie kobiety i mężczyzny, które to najpełniej wyraża istotę życia. Niektórzy kontynuatorzy idei stowarzyszenia starali się realizować to założenie, praktykując boską białą magię na wzór Henocha i Salomona. 

Podzielona satanizmem Europa


Moment rozpoczęcia we Francji polowania na różokrzyżowców był szczególny, podobnie jak wcześniejsze satanistyczne polowania na albigensów i katarów oraz gnozstyków czy mitraitów i druidów. Druga i trzecia dekada XVII stulecia upływały w Europie w atmosferze rosnącego napięcia politycznego w pierwszym okresie wojny trzydziestoletniej. Wrogie sobie światy demonów wojny, katolicki i protestancki, szykowały się do decydującego starcia w mrocznej czarciej bitwie, które rozstrzygnąć miało o religijnym obliczu świata pseudo chrześcijańskiego i o losach szatańskiego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, które jest początkiem późniejszego reżimu hitlerowskich satanistów. 

O tym czyja będzie Europa przesądzić miało to, czy na szatańskim tronie rzymsko-niemieckim utrzyma się mroczna katolicka dynastia Habsburgów popierana przez Watykan. Jeśliby władzę w cesarstwie objął książę protestancki, popierany przez jakieś wrogie Austriakom mocarstwo, oznaczać by to mogło koniec satanistycznie inkwizycyjnej potęgi papiestwa – instytucji czerpiącej swą siłę głównie z politycznej i militarnej potęgi dynastii Habsburgów oraz ludobójczych rzezi dokonywanych z pomocą palenia ludzi na stosach żywcem. 

W protestanckiej części mrocznej Rzeszy Niemieckiej – zarówno na jej północy, jak i na zachodzie – głośno było o planach obalenia prymatu Habsburgów i o likwidacji satanistycznego papiestwa, które było konkurencją dla równie mrocznego luteranizmu, także oddalonego bardzo od pełnej miłości i przebaczenia nauki Jezusa Chrystusa. W licznych pamfletach przewidywano powstanie nowego satanistycznego cesarstwa z ewangelickim władcą na czele. Plany te otrzymywały profetyczną i mistyczną otoczkę, aby ciemny lud uwierzył w knowania mrocznych, demonicznych polityków. Z Paryża kolportowano przepowiednię Nostradamusa (właśc. Michel de Nostre-Dame, 1503-1566), opublikowaną jeszcze w połowie XVI wieku, zgodnie z którą katolickiego cesarza zastąpić miał „heretyk”. Obie strony konfliktu, protestanci i katolicy, z całą powagą traktowały takie sensacje. Opinię publiczną Europy elektryzowały także pogłoski o najrozmaitszych działaniach dyplomatycznych, jakie podejmowały obie strony satanistycznego konfliktu demonów wojny – to jest zarówno Unia Protestancka, jak i Liga Katolicka – a także o pojawieniu się około 1610 roku tajnej organizacji intelektualistów. Demony wojny zawsze dążą do wojny i po tym poznać wszelkie satanistyczne imperia. 

Niewidzialne Kolegium R.C.


Organizacja różokrzyżowych mistyków i ezoteryków – założona lub raczej odnowiona w średniowieczu przez niemieckiego uczonego Christiana Rosenkreutza – nazywać się miała Collegium Invisibile R.C. (Niewidzialne Kolegium R.C.) i ogłosić w latach 1614-1615 w Kassel dwa programowe manifesty różokrzyża. Liczące po kilkadziesiąt stron teksty o łacińskich tytułach, „Fama Fraternitatis” (Sława Bractwa) oraz „Confessio Fraternitatis” (Wyznanie Wiary Bractwa), spisane zostały w języku niemieckim, zaś dopiero rok później przełożone na łacinę - język ówczesnych satanistów i lucyferystów, język klątw satanistycznych. To umożliwiło ich międzynarodową recepcję: od Londynu poprzez Madryt, Paryż, Pragę po Gdańsk i Elbląg w Rzeczypospolitej. Na Litwie liczne egzemplarze „Famy” oraz „Confessio” znalazły się w bibliotece Radziwiłłów na zamku w Nieświeżu. 

Różokrzyżowcy - symbolika
Manifesty różokrzyżowe nie zostały opatrzone nazwiskami, a historycy wskazują zazwyczaj na krąg luterańskich intelektualistów z Tybingi (Wirtembergia). Należeli do niego między innymi Tobias Hess (1558-1614), Christoph Besold (1577-1638) oraz najbardziej znany, pisarz i teolog Johann Valentin Andreae (1586-1654). Ten ostatni zasłynął alchemicznym romansem „Alchemiczne zaślubiny Christiana Rosenkreutza. Roku 1459” (Chymische Hochzeit: Christiani Rosencreutz. Anno 1459). Opowieść, przełożona w następnym stuleciu na język angielski, zdobyła wielki rozgłos – i ugruntowała opinię o tym, że autorem obu manifestów mógł być Johann Valentin Andreae. 

Według „Famy” i „Confessio” święte bractwo różokrzyżowców było organizacją łączącą ówczesnych uczonych z całej Europy i reprezentujących wszystkie dziedziny wiedzy: od architektury i malarstwa poprzez przyrodoznawstwo po matematykę. Także trudniących się naukami tajemnymi, z kabałą i alchemią na czele. Niezależnie od dziedziny, jaką reprezentowali, wszyscy byli lekarzami, jako że ich podstawowy obowiązek stanowiło niesienie bezinteresownej pomocy cierpiącym. Bracia różokrzyżowi, podobnie jak bliskowschodni sufi (w tym Awicenna) oraz celtyccy druidzi poświęcać się mieli pobożnym studiom księgi natury, czyli ujmując rzecz niesymbolicznie, gorliwym badaniom świata przyrody. 

W profetycznym (prorockim) i symbolicznym zarazem języku manifestów ofiarowanie pomocy chorym i nieszczęśliwym rozumieć należało nie tylko dosłownie. To współczesny świat był chory, a członkowie świętego bractwa zamierzali dokonać jego „generalnej reformacji”. W dodatku sami pozostawali niewidzialni dla oczu zwykłych śmiertelników, wtopieni w środowisko, w którym przyszło im żyć, co oznacza działanie w ukryciu. Mieli jednak znajdować się blisko władców i innych możnych tego świata, wpływać na ich politykę, a zwłaszcza roztaczać opiekę nad edukacją ich dzieci. Tę anonimową obecność czy też „niewidzialność” rozumieć należało jako metaforę, ale nie brakło w różnych krajach Europy takich, którzy pojmowali ją dosłownie jako zdolność do znikania i pojawiania się. 

„Niewidzialni” uczeni członkowie świętego bractwa okrągły rok spędzają w różnych częściach świata – wzorem jego mitycznego założyciela, Christiana Rosenkreutza. Ten zaś – jak czytamy w „Alchemicznych zaślubinach” – pielgrzymował do Ziemi Świętej, pobierał nauki w Egipcie i Arabii, co wówczas oznaczało misteryjne studia sufizmu, a w czasie swych wędrówek dotarł nawet do Indii, aby tu uczyć się od braminów, co wskazuje na związek z jogą, tantrą i indyjsko-perską magią. Jest jednak jeden dzień w roku – Wielki Czwartek – podczas którego bracia różokrzyżowcy spotykają się na mistycznej wieczerzy w gmachu swojego kolegium, zwanym też Kolegium Ducha Świętego. Ważnym rysem świętego bractwa jest bowiem jego pierwotnie chrześcijański charakter, związany z życiem Jezusa jako Mesjasza czy Chrystusa. Różokrzyżowcy naśladują Jezusa Chrystusa, a nawet imię i nazwisko założyciela tworzą czytelną aluzję do tej postaci. Także do krzyża i róży, symboli pierwszego chrześcijaństwa mistycznego oraz sufizmu. Jeśli jednak krzyż jest symbolem wiary chrześcijańskiej a głębiej rozpuszczenia ego w Duchu Bożym, to róża symbolizuje nie tylko piękno, ale i tajemnicę ukrytą w sercu, w każdej duszy mieszkającej w sercu człowieczym. Chrześcijaństwo ma swoje tajemnice, co więcej – twierdzą różokrzyżowcy – chrześcijaństwo jest tajemnicą, mistyką i ezoteryką. Tej tajemnicy – i dobrej nowiny zarazem – nie znają i nie głoszą tak zwane kościoły i ich religianci, ani katolicy, ani protestanci. 

Tylko śmierć lub ciężka choroba mogła uwolnić braci od ich chrześcijańskich czy misteryjnych obowiązków kojarzonych najbardziej wówczas z bliskowschodnim sufizmem, mitraizmem i gnozą taką jak manicheizm. Jednak kres własnego żywota nie miał prawa zastać różokrzyżowca nieprzygotowanym. Winien on wykształcić następcę, który po śmierci mistrza i wypełnieniu rozmaitych warunków, m.in. złożeniu ślubów milczenia i tajemnicy – stawał się członkiem misteryjnego, niewidzialnego kolegium mądrości, o którym w XX wieku pięknie pisywali tacy autorzy jak Alicja Bailey, Helena i Mikołaj Roerich czy C.W. Leadbeter. 

Niezwykłym zadaniom, jakich podjęli się członkowie Niewidzialnego Kolegium R.C., odpowiadać miał niecodzienny statut tego świętego bractwa, przewidujący aż stuletni okres „ukrytej” działalności. Stąd postulat wtopienia się braci w ich środowisko, aby byli niezauważalni. Świętemu Bractwu towarzyszyła też aura cudowności, ukazywanie się Znaków Boga poprzez liczne cuda i zjawiska nadprzyrodzone. Uczniowie i następcy Christiana Rosenkreutza mieli być biegli nie tylko w medycynie i w sztuce produkcji złota, lecz także w nauce o aniołach. Jeden z nich – czytamy w manifeście „Fama...” – dokonał w Anglii wskrzeszenia „młodego hrabiego Norfolk”, a to jest cud na miarę apostołów świętego proroka i posłańca Bożego Jezusa Chrystusa. 

Cudowną atmosferę misterium różokrzyża pogłębia jeszcze gotycka w nastroju opowieść o odkryciu sto lat po śmierci Rosenkreutza krypty w gmachu Kolegium Ducha Świętego – mieszczącej grobowiec fundatora świętego bractwa. W jej wnętrzu bracia mieli odkryć doskonale zachowane zwłoki Mistrza Rosenkreutza trzymającego w dłoni pergamin z wypisaną złotą literą Tau oraz łacińskim tekstem. Sub signo Tau – „pod znakiem Tau” to maksyma, która do dziś oznacza, m.in. w wolnomularstwie, wiadomość sygnowaną przez kogoś wtajemniczonego, przez mistrza. W XVII wieku należała do popularnych kodów związanych z alchemią. Jest to ostatnia litera alfabetu hebrajskiego, którego litery jako mistyczne i magiczne znaki kontemplują kabaliści, sufi, gnostycy i prawdziwi różokrzyżowcy. 

Niewidzialne Kolegium R.C. stanowiło rodzaj ekskluzywnego misteryjnego świeckiego zakonu, grupującego uczonych z całego cywilizowanego świata, podobnie jak to jest po dziś dzień z zakonami sufickimi czy wcześniej z bractwami gnostyckimi, druidzkimi i z bractwem mitraickim. Nieustanne podkreślanie rangi łaciny i hebrajskiego w dokumentach świętego bractwa nie było przypadkiem. Ich autorzy odwoływali się do średniowiecza, kiedy to wykształcona Europa mówiła jednym językiem, łaciną. Temu uniwersalizmowi położyła kres reformacja, która zarówno Biblię, jak i nauczanie wiary oddała lokalnym językom narodowym, a studiowanie tekstów po aramejsku i po hebrajsku oraz po łacinie pozostało tylko dla koneserów mistycyzmu. 

W profetycznym i symbolicznym zarazem języku manifestów różokrzyżowych ofiarowanie pomocy chorym i nieszczęśliwym rozumieć należało nie tylko dosłownie. To współczesny świat był chory, a członkowie świeckiego bractwa zamierzali dokonać jego „generalnej reformacji”. W dodatku różokrzyżowcy sami pozostawali niewidzialni dla oczu zwykłych śmiertelników, wtopieni w środowisko, w którym przyszło im żyć. Znajdować się jednak także blisko władców i innych możnych tego świata, aby wpływać na ich politykę, a zwłaszcza roztaczać opiekę nad edukacją ich dzieci, co później wprost stało się jednym z celów zakonu iluminatów. Tę anonimową obecność czy też „niewidzialność” rozumieć należało jako metaforę, ale nie brakło w różnych krajach Europy takich, którzy pojmowali ją dosłownie, chociaż różokrzyżowy adept wpływał na władcę głównie przez modlitwę wstawienniczą i magiczne posyłanie energii. 

Twórcy Świętego Bractwa i autorzy manifestów, kimkolwiek naprawdę byli, głosili zlęknionym ludziom początku XVII wieku dobre nowiny: podział religijny Zachodu zostanie zlikwidowany, a tym samym usunięte zarzewie wojen i niepokojów. Zjednoczenie chrześcijan nastąpi na gruncie nowej uniwersalnej religii powszechnej, która nie jest ani katolicka, ani protestancka. Tą nową religią jest duchowa alchemia – alchemiczna czy też ezoteryczna forma chrześcijaństwa i mistyki bliskowschodniej. Tak oto pradawna sztuka „transmutacji” metali, czyli przemiany pospolitych metali w złoto, znana ongiś Arabom, a także towarzyszące alchemii różne nauki tajemne, łącznie z żydowską kabałą (kabalah), awansowały do rangi poważnego fenomenu mistyczno-religijnego. 

Nie trzeba chyba dodawać, że omnipotentna organizacja uczonych jednoczących podzieloną Europę była tylko marzeniem ludzi zasmuconych podziałami religijnymi i politycznymi. Jakiekolwiek były intencje anonimowych autorów manifestów, poruszyli oni tysiące ludzi, wyzwolili wielką energię społeczną w ciągu dziesiątek lat w kilku przynajmniej państwach europejskich. Dowiedli – być może po raz pierwszy w dziejach w tak spektakularny sposób – jak wielka jest potęga faktów intelektualnych i znaczenie mediów, które te fakty upowszechniają. Z początkiem XXI wieku mistycy i różokrzyżowcy także pracują nad zjednoczeniem Europy, tym razem od Lizbony po Władywostok i Turcję na południu, jednak ciemne siły satanistycznej mafii demonów wojny ciągle zwalczają takie pożyteczne inicjatywy. 

Niewidzialne Kolegium R.C. versus Towarzystwo Jezusowe 


W istnienie tajnego świętego bractwa uczonych, które zdumionej Europie ogłosiły manifesty „Fama” i „Confessio”, a także liczne późniejsze dokumenty, uwierzyli zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy idei w nich zawartych. Byli i tacy, którzy twierdzili, że są członkami „niewidzialnego” towarzystwa różokrzyżowego. Inni, jak angielski filozof i alchemik Robert Fludd (Robertus de Fluctibus, 1574-1637), pisali, że marzą, by usłyszeć jakiś sygnał od członków Niewidzialnego Kolegium R.C. Oczekujących na zaproszenie od braci różokrzyżowców było zapewne więcej, w ich liczbie luterańscy uczeni z Europy Środkowej, jak Samuel Hartlib (około 1600-1662) z Elbląga w Prusach Królewskich, czy Amos Komeńskýi (Comenius, 1592-1670), reformator religijny i pedagog z Moraw. Podjęli grę zaproponowaną przez środowisko z Tybingi. 

W Polsce jednak narodziła się legenda światowego spisku jezuitów, a jej twórcą był oczywiście eksjezuita. W 1614 roku jedną z drukarni krakowskich opuściła broszurka, która wywołała poruszenie w całej Europie. Tytuł mówił sam za siebie: „Monita secreta Societatis Jesu”, czyli „Poufne rady jezuitów”. Dla uczonych opowieść o twórcy kolegium Christianie Rosenkreutzu, o jego życiu i losach pośmiertnych, o tajnych podziemiach kolegium, stanowiła klasyczną legendę założycielską. Zdaniem wielu historyków była pierwowzorem późniejszych o pół wieku akademii nauk – od angielskiego The Royal Society of London (Królewskiego Towarzystwa Londyńskiego, 1660) poczynając. W opinii innych, m.in. autorki monografii „Oświecenie różokrzyżowców” (The Rosicrucian Enlightenment, 1972) Frances Yates, różokrzyżowcy mieliby stanowić wzór dla późniejszej o kilka pokoleń masonerii (uformowanej w Anglii z początkiem XVIII wieku). 

Tak czy inaczej, skutki medialnego zaistnienia Świętego Bractwa Christiana Rosenkreutza były trudne do przecenienia. W oświeconych kręgach Europy panowało przekonanie, że protestancka idea świętego bractwa uczonych to przeciwwaga dla satanistycznego Towarzystwa Jezusowego (Societas Iesu), czyli czarnego zakonu jezuitów, który powstał w 1540 roku jako narzędzie walki z reformacją, nauką i mistyka wiodącą do Boga. Podlegał wyłącznie papieżowi i skupiał w swych szeregach ludzi nie tylko wykształconych, lecz także giętkich i zręcznych – takich, którzy znajdowali wspólny język niemal z każdym; z prawosławnymi magnatami na Ukrainie i z ewangelicką szlachtą w Małopolsce, z carem Rosji, cesarzem Chin (gdzie pojawili się w 1583 roku) czy książętami w Japonii (od 1549 roku). W Państwie Środka epoki Ming zdobywali zaufanie, dzieląc się z mandarynami swą wiedzą astronomiczną. W Japonii starali się dotrzeć do szogunów, czyli rządców państwa, oferując im sztukę drukowania książek – ale ostatecznie ponieśli klęskę, gdyż nie przyjęli ani buddyzmu ani szintoizmu - tradycyjnych religii i systemów mistycznych Japonii. Wszędzie, gdzie tylko władcy zechcieli ich przyjąć, oferowali szkoły otwarte dla wszystkich, również najuboższych, aby skutecznie prać ludziom mózgi. Niezamożna polska szlachta posyłała dzieci do satanistycznych w swej istocie jezuickich szkół nawet wtedy, gdy sama obstawała przy religii reformowanej. 

Ubranych jawnie w satanistyczne czarne szaty zakonników, zawsze spokojnych i opanowanych, powszechnie demonizowano; obawiano się ich bardziej w krajach katolickich niż protestanckich, a przecież jezuici nie skazywali – w przeciwieństwie do dominikanów – nikogo na stos, gdyż mieli być iluzją dobra stworzoną przez samego Lucyfera - arcyksięcia piekieł. Na tym polegała istota stosowanej przez nich metody ewangelizacyjnej – uważali, że Bóg objawia się wszędzie i wszystkim, a od mokrej roboty likwidowania nieposłusznych byli dominikanie którym po cichu zlecali oprawiać konkretne osoby! Jezuici wszystkich traktowali jak partnerów i do każdego starali się mówić jego językiem, odwoływać do bliskich mu pojęć i zasad - w ramach perswazji i prania mózgów. Znani byli z opętańczego kunsztu kaznodziejskiego, a wznoszone przez nich pseudo kościoły posiadały konstrukcję i wyposażenie umożliwiające oddziaływanie na wiernych za pomocą słowa, obrazu i muzyki - wszystko celem jak najskuteczniejszego prania mózgów ludziom. 

Narodziny czarnej legendy różokrzyża 


Jednak wpływ jezuitów na władców europejskich budził niepokój siedemnastowiecznych elit. W Rzeczypospolitej polsko-litewskiej jezuicie, słynnemu kaznodziei Piotrowi Skardze (1536-1612), szlachta przypisywała zgubne w skutkach oddziaływanie na króla Zygmunta III. Oskarżyła go, że nakłonił monarchę do wypowiedzenia ugody zawartej w 1606 roku z dysydenckimi posłami w sprawie prawnych gwarancji dla szlachty niekatolickiej. Rozwścieczona szlachta polska chwyciła za broń, ogłaszając akt jego detronizacji – i tak doszło do wojny domowej, która przeszła do historii jako rokosz Zebrzydowskiego (1606-1609). 

W 1614 roku jedną z drukarni krakowskich opuściła broszurka, która wywołała poruszenie w całej Europie. Tytuł mówił sam za siebie: „Monita secreta Societatis Jesu”, czyli „Poufne rady jezuitów”. Miały to być tajne instrukcje przeznaczone do użytku wewnętrznego zakonu, napisane rzekomo ręką generała zakonu, Claudio Acquavivy. Punkt po punkcie przedstawiono w nich, jak satanistyczni jezuici mają postępować, by wkraść się w łaski królów, możnych i kleru, jak omotać ich siecią intryg i uzależnić od siebie. Do końca XVII stulecia ukazały się aż dwadzieścia dwa wydania antyjezuickiego pamfletu. „Monita” były oczywiście ujawnieniem tajnej instrukcji jakiej członkowie czarnego zakonu jezuitów uczyli się na pamięć, dlatego nie znaleziono nic w przeszukanych później drukach tego satanistycznego zakonu. Napisał je Hieronim Zahorowski (okoló 1582-1634), mnich i kleryk wyrzucony z zakonu z powodu oblanych egzaminów na których podważał owe instrukcje jako podłe. Pochodzący z Wołynia szlachcic chciał się w ten sposób ujawnić działalność sekretną satanistycznej sekty jezuitów. 

W tym samym czasie, w którym karierę robiły polskiej proweniencji „Monita”, w innym katolickim kraju, pod władzą „arcychrześcijańskiego” króla Francji Ludwika XIII (1610-1643) rodziła się preparowana przez satanistów zła legenda różokrzyżowców. I tu, choć w zgoła odmiennej intencji, poważną rolę odegrał satanistyczny autor jezuita, François Garasse (1585-1631), dobrze kształcony do niszczenia wszelkiej duchowości, mistyki i ezoteryki - jak to sataniści mają w swych zwyczajach. W 1623 roku opublikował on „Osobliwą doktrynę pięknoduchów naszych czasów...” (La Doctrine curieuse des beaux esprits de ce temps...). W wymierzonym w różokrzyżowców – i w ogóle protestantów – pamflecie opisał święte bractwo jako diaboliczną sektę z Niemiec, która zwykła zbierać się w gospodach (z racji skłonności do trunków), w salach oznaczonych znakiem róży. Przerażeni barmani usuwali wszelkie kwiaty z wazonów na stolikach, aby nie być podejrzanymi o różokrzyżowość przez mroczną satanistyczną inkwizycję. 

Znak róży miał być gwarancją, że tematy poruszone podczas rozmów sub Rosa, czyli „pod różą”, zachowane zostaną w tajemnicy. Jeśli imputowanie różokrzyżowcom pijaństwa było oszczerstwem i wymysłem satanistycznego jezuity (nie mogli być pijakami, skoro praktykowali ascezę mistyczną), to w jednej sprawie nie mijał się z prawdą: znak róży można było napotkać w dawnych niemieckich gospodach. Róże zdobiące ich stropy i powały miały być zachętą dla kupców, aby tu swobodnie – z dala od ciekawskich uszu – prowadzili handlowe negocjacje. Jakkolwiek by było, satanistyczny francuski jezuita wraz z polskim byłym jezuitą stworzyli schemat powstawania czarnej legendy, którą przypisać można było każdemu widzialnemu bądź niewidzialnemu środowisku lub organizacji. Tyle tylko, że czarna legenda satanistycznej sekty jezuitów opierała sią na faktach uczonych w seminarium jezuickim, a pomówienia wobec różokrzyżowców były jedynie propagandową satanistyczną ściemą sfabrykowaną przez niebezpieczną i podstępną sektę jezuitów zainteresowanych w niszczeniu wszelkiej mistyki, duchowości, ezoteryki, gnozy i hermetyki. 

Wszystkie, choćby najbardziej fantastyczne teorie spiskowe, mają wyjątkowo długi i uporczywy żywot, szczególnie jak są wytworem diabła - ojca kłamstwa lub paranoicznym urojeniem, które infekuje łatwo umysły naiwnych głupców i osób umysłowo pomylonych. Ponad sto lat po czarnych jezuitach przekonać się o tym mogli wolnomularze, twórcy lóż spekulatywnych w Anglii, a potem w innych krajach. Po masonach przyszła kolej na mistycznych czy kabalistycznych Żydów, których zaczęto prześladować z pomocą rzekomych „Protokołów mędrców Syjonu” (1903) już w XX wieku. Wiara w międzynarodowy spisek masoński (lub żydowski) panuje aż do początków XXI wieku - także jako rodzaj internetowej choroby umysłowej o obrazie paranoi. 

Różokrzyżowcem był Stanisław August Poniatowski, ostatni król Polski.

Wiedza Róży i Krzyża 


Krzyż jest jednym ze starożytnych symboli ludzkości. Takie symbole zawsze odnoszą się do wielowymiarowych zjawisk duchowych. W swoim pochodzeniu nie są wytworami ludzkiego umysłu, ale są wpromieniowywane z wyższej rzeczywistości do zbiorowego pola świadomości ludzi. Dlatego zawsze pozwalają one na kilka interpretacji na różnych poziomach. Poziomą belkę krzyża można widzieć jako symbol życia w materialnym świecie, który charakteryzują przeciwieństwa dobra i zła, dnia i nocy, życia i śmierci. Belka pionowa symbolizuje Ducha Boga, który promieniuje na ten świat i wzywa ludzi do spełnienia ich prawdziwego przeznaczenia. Jeżeli człowiek słyszy to wołanie i otwiera serce na Światło, duch i materia spotykają się w przecięciu belek krzyża, w sercu i ukryta Róża serca rozkwita, stając się tym samym nieśmiertelną duszą człowieka. W aspekcie duchowym, złoto symbolizuje połączenie między duchem i substancją na najniższym poziomie objawienia. Na poziomie życia duch i pierwotna substancja spotykają się w duszy, którą z kolei symbolizuje “złoto”. Dlatego szkoła mówi o "Złotym Różokrzyżu".

Różokrzyżowcy nie obnosili się ze swoją wiedzą, wręcz przeciwnie - trzymali ją w ukryciu, a sekrety dotyczące życia zgłębiali w ciszy, oddając się w pełni misji odnowy świata ludzi niczym elfowie czy aniołowie zstępujący na Ziemię. Kolejne stopnie wtajemniczenia oferowały adeptom nietypowe umiejętności: kabałę, jogę, ćwiczenia woli, a nawet eksterioryzacje i podróże astralne. W ciągu wieków powstało wokół nich wiele legend czy wspomnień. Na kartach powieści autorstwa m.in. Zbigniewa Nienackiego czy Umberto Eco pojawiają się wzmianki o dokonywanych przez różokrzyżowców cudach oraz ich niezliczonych skarbach. Jakby na przekór tym pogłoskom, święte bractwo głosiło, że największym spośród wszystkich skarbów jest "pergaminowa książeczka zapisana złotymi literami". Miał jej strzec sam Mistrz, ale legenda Złotej Księgi została rozpowszechniona przez mistyka Saint Germaina. 

Mistrz Rosenkreuz żył wedle historycznej legendy 160 lat, a głosił, że każdy człowiek może żyć przynajmniej 120 lat! W miejscu jego pochówku umieszczono wymowną sentencję: "Za sto dwadzieścia lat otworzę się". Czy wielki autor manifestów miał ponownie powrócić do życia? Jak głosi legenda, grobowiec został odnaleziony po upływie czasu, o którym mówi napis, przez kontynuatorów jego myśli i okrzyknięty miejscem świętym. Wnętrze mauzoleum miało wywoływać niesamowite wrażenie, nie tylko z powodu ogromu przestrzeni, ale i ze względu na niezliczone duchowe, mistyczne, magiczne i okultystyczne symbole. Ciało mistrza wydawało się nienaruszone przez czas.

Różokrzyżowcy rozwijali również umiejętność komunikowania się z istotami anielskimi, z bóstwami niebios, z archaniołami. Mówiono, że weszli w posiadanie kamienia filozoficznego. Fascynowali kolejne pokolenia, powstały liczne stowarzyszenia kontynuujące ich oświeceniową mistyczno-duchową tradycję hermetyczną. Niektórzy prowadzili poszukiwania członków świętego bractwa, a gdy niczego nie znajdowali, snuli teorie, że są oni niczym więcej, jak tylko wytworem spisku jezuitów, co wobec licznych świadectw ich istnienia jest przekonaniem fałszywym. Niektórzy także snuli dziwne teorie, że postać Rosenkreuza mogła zostać stworzona przez protestanckiego pastora z Uniwersytetu w Tybindze - Johanna Valentina Andreae, uznawanego przez wielu za rzekomego autora manifestów. Wykorzystał on zawarty w swoim herbie rodowym symbol różokrzyża, ale do fałszerstwa miał się rzekomo przyznać dopiero u kresu swoje życia - jednak cierpiał na demencję. 

Wbrew pozorom, fascynacja świętym bractwem różokrzyża nie osłabła. Wiedzę, jaką posiadali bracia różokrzyżowi, niedostępną dla zwykłych śmiertelników, pragnął poznać każdy zainteresowany duchowością i mistyką oraz hermetyzmem. Miała ona być niezależna od wykształcenia czy poziomu intelektualnego, a tylko praca nad sobą pozwalała ją osiągnąć. Zgodnie ze śmieszną hipotezą Brinsleya Le Poer-Trencha miała ona pochodzić z mitycznej Atlantydy, ale w ciągu wieków uległa licznym przekształceniom i stała się niezrozumiała dla kogokolwiek. Bardziej niźli z Atlantyda, wiedza mistyczno-hermetyczna pochodziła jako spuścizna bractwa mitraickiego i manichejskiego oraz od ówczesnych mistrzów sufickich z Bliskiego Wschodu, Egiptu i Północnej Afryki oraz Persji i Indii oraz od sufich z Turcji. Uznaje się, że tajne stowarzyszenie różokrzyżowców chciało nam przekazać prawdę starą jak świat, że zaślepiona zdobyczami nauki ludzkość nie dostrzega prawdziwej istoty człowieczeństwa. Sufizm po czasy współczesne używa symboli serca, krzyża równoramiennego, mistycznego kwiatu róży, ale też wiele głębszych znaczeniowo symboli mistycznych i hermetycznych jak trójkąt czy kwadrat w kole. 

Do dzisiaj działa kilka różnych grup różokrzyżowców. Najbardziej znane to: Zakon Złotego Brzasku, AMORC, Stowarzyszenie Różokrzyżowe i Lectorium Rosicrucianum. Doskonalą one kolejne stopnie wtajemniczenia, poświęcają się studiom nad symbolami, często też zajmują się leczeniem przez nakładanie rąk. Zakon Iluminatów także jest kontynuacją działalności wczesnych różokrzyżowców. 

Jednorożec 


Jednorożec u różokrzyżowców czy iluminatów, podobnie jak u druidów, jest starożytnym symbolem duchowej siły. Z wyglądu jest podobny do białego konia, a jego spiralnie kręcony róg na czole symbolizuje ukierunkowanie na główny cel, spiralny ruch ku centrum wszechświata, galaktyki krążące wokół jedynego celu egzystencji. Jednorożec jest istotą, której nie da się zatrzymać; jest prawie niewidzialny, a legendy mówią, że może go ujrzeć tylko osoba zanurzona w całkowitej ciszy swej własnej głębi, co oznacza, że jest to zwierzę ze świata subtelnego, z eterycznej ziemi czy jak kto woli, zwierzę, ze świata boskiej magii. Jednorożec jest zwykle przedstawiany z dziewicą, która symbolizuje duszę otwartą na Ducha Świętego. 

Krzyż 


Krzyż równoramienny jest jednym z najstarszych symboli ludzkości. Odnosi się do czterech kierunków, skrzyżowania dróg i decyzji. Symbolizuje świat między tym, co na górze i tym, co na dole, gdzie człowiek stoi z rozpostartymi ramionami. Jest także symbolem pierwszego chrześcijaństwa, ukrzyżowania, misterium Chrystusa czy Mesjasza, gdzie kulminacją jest odrodzenie nowej duszy w człowieku. 

Róża


Mistyczne określenie atomu iskry Ducha Świętego (zwanego także praatomem lub atomem Chrystusowym), pokrywającego się mniej więcej z najwyższym punktem prawej komory serca; matematyczne centrum mikrokosmosu, relikt boskiego życia. Róża serca, zwana także złotym ziarnem siewnym Jezusa lub cudownym klejnotem w kwiecie lotosu, jest zarodkiem nowego mikrokosmosu, boskim nasieniem, które, niczym obietnica łaski, zawarte jest w upadłym człowieku, aby mógł kiedyś nadejść moment, w którym przypomni on sobie o swoim pochodzeniu i przepełni go tęsknotą za domem Ojca (hebrajskie: Abba, indyjskie: Baba). Wtedy powstanie możliwość, aby światło duchowego słońca, światło Gnozy przebudziło uśpiony pączek róży i w przypadku pozytywnej reakcji oraz wytrwałego ukierunkowania ucznia rozpoczęło proces regeneracji człowieka, zgodnie z zamiarem boskiego planu ratunkowego.

Pentagram


Pentagram czyli gwiazda pięcioramienna symbolizuje człowieka o odrodzonej duszy, nad którym jaśnieje gwiazda z Betlejem. Pięć ramion gwiazdy jest ściśle ze sobą połączonych. Są to punkty świetlne odnowionego człowieka: czakry głowy, rąk i stóp. Pentagram zawsze ustawiamy jednym wierzchołkiem do góry tak, aby symbolizował człowieka z głową zwróconą ku niebiosom. 

Pelikan 


Pelikan karmiący swoje pisklęta własną krwią to starożytny symbol Chrystusa, Mesjasza, Posłańca Boga, Świętego Proroka, a w najstarszym wydaniu do inkarnacji mesjańskich Bóstwa Mitra. Pelikan odnosi się tu do Chrystusowej ofiary miłości, ponieważ to Chrystus czy Mesjasz daje swoją krew ludzkości. Siedem piskląt oznacza siedmiokrotnego ducha, trzy pisklęta – boską trójcę. Krew Chrystusa-Mesjasza jako siła miłości wnika w ludzkie serce jak miecz, oddzielając to, co zdeprawowane, od tego, co nie ulega zepsuciu, i utrzymuje pierwotną nieśmiertelną duszę w człowieku, dając jej siłę. Jeśli boska zasada jest w człowieku ożywiana, będzie on chciał w podobny sposób służyć, oddawać swoją krew światu. To w ten sposób dzieci Pelikana same stają się naśladowcami Chrystusa czy Mesjasza, prawdziwymi chrześcijanami, istotami anielskimi w służbie Powszechnego Braterstwa. 

Święty Graal 


Święty Graal symbolizuje oczyszczone sanktuarium serca − duszę, która ponownie się narodziła i może przyjąć ogień ducha. Oryginalne znaczenie słowa „Graal” wskazuje na stopniowe oczyszczenie, kroki duchowej ścieżki. Graal był już znany w starożytności jako symbol misteryjny planety Wenus. Mistrz Hermes Trismegistos zwany Henochem lub Mistrzem Morya wspomina o nim jako o nagrodzie w wyścigu dusz, kamiennym naczyniu danym ludzkości przez istoty niebiańskie. Następnie w czasach chrześcijańskich symbol ten stał się częścią powszechnej świadomości jako Graal Wieczerzy Pańskiej. Legenda głosi, że do tego naczynia została zebrana krew ukrzyżowanego Jezusa. 

Braterstwo Świętego Graala jest duchowym braterstwem manifestującym się we wszystkich gnostycznych grupach i poprzez nie, by przekazywać boską powszechną pranę, wodę życia, strumień życia płynący od tronu Boga i Baranka w dwóch skoncentrowanych, magicznie przygotowanych stanach dla tych, którzy są gotowi, by je przyjąć, żyć z nich i pracować; dla tych, którzy są głodni boskiej prany. Osoba, która otrzymuje ten chleb, dowodzi tym samym, że żyje z niego: inaczej by go nie potrzebowała.

Gnoza różokrzyża 


Różokrzyża jest gnostyczną szkołą duchową, która ma swoje korzenie we wczesnym Chrześcijaństwie i naukach mądrości hermetycznej. Z perspektywy Różokrzyża, poza światem fizycznym istnieje świat wyższy, świat nieśmiertelnego życia. Stąd Różokrzyżowcy mówią o dwu ładach natury. Świat śmiertelny posiada dwie sfery : materialną, gdzie mieszkamy oraz "drugą stronę", mieszkanie umarłych. Ten układ kontrastuje z boskim światem doskonałości i życia wiecznego. Pole wyższego istnienia, które było domem ludzkości przed jej zejściem w świat materialny. Porządek boskiej natury nie znajduje się na innej planecie, ale istnieje w tej samej przestrzeni co ten świat, ale na innym poziomie wibracyjnym. Z punktu widzenia Różokrzyża człowiek jest istotą podwójną. Śmiertelny człowiek jest zrodzony ze świata materialnego. Nosi w sobie iskrę nieśmiertelnego ducha, "Różę Serca", która pochodzi z wyższej natury. W owej iskrze ducha zawarta jest jako ziarno idea i struktura pierwotnej, doskonałej istoty ludzkiej. Pole energetyczne wokół tego duchowego centrum, które otacza również całego materialnego człowieka, nazywane jest "mikrokosmosem". Zadaniem życiowym człowieka jest przebudzenie tej boskiej duszy z iskry ducha i odtworzenie utraconego kontaktu duszy z jej wymiarem duchowym. Dokonuje się za pośrednictwem siły Chrystusowej. Biblia nazywa ten proces "odrodzeniem z wody i Ducha" (Jan 3:5). Różokrzyżowcy mówią o wielkiej przemianie człowieka, "transfiguracji". 

Różokrzyżowcy jako iluminaci przyznają rozwojowi duchowemu w swoim życiu pierwsze miejsce i dążą do życia kierowanego przez Światło duszy i ducha, zamiast przez samolubne ego. To Światło nigdy nikogo nie forsuje, ale promieniuje, gdy tylko człowiek otworzy się na nie. Różokrzyżowcy idą ścieżką w społeczności ludzi podobnie myślących. Przy wspólnej kontemplacji i skupieniu na celu odrodzenia duszy wytwarza się pole siły duchowej, które wzmacnia jednostkę i prowadzi do żywej wiedzy o ścieżce.  

Wtajemniczenie (misterium inicjacji) oznacza przebudzenie w wyższym stanie bytu i świadomości. Co to dokładnie oznacza zależy od punktu początkowego danej osoby, ponieważ jest kilka rodzajów i wiele poziomów wtajemniczenia. W poprzednich erach szkoły inicjacyjne pracowały głównie nad indywidualizacją człowieka i jego samoodpowiedzialnością. Ten etap został już osiągnięty przez całą ludzkość, chociaż pewna ilość prymitywnego człekozwierza jeszcze się miejscami na Ziemi pojawia czyniąc zamęt i brabarzyństwo wojenne. Pod tym względem człowiek XXI wieku dotarł do końca długiej ścieżki ewolucyjnej stawania się świadomym w materii. Dziś, u zarania ery Wodnika, która nastanie około 2102 roku, należy odnaleźć i przejść przez kolejny poziom wtajemniczenia. Różokrzyżowcy nazywają ten wyższy poziom "transfiguracją". Wtajemniczenia przechodzi się indywidualnie, chociaż pewne większe grupy ludzi mogą czasem przechodzić wtajemniczenie w podobnym czasie. Celem tego etapu jest przezwyciężenie więzów materii przez narodziny nowej świadomości. Praca nad ukierunkowaną na siebie osobowością nie jest najważniejsza. Celem wtajemniczenia w nadchodzącej erze Wodnika jest odrodzenie ducha, duszy i ciała i osiągnięcie zupełnie nowego stanu istoty ludzkiej. 

Adept rozmawia najchętniej z Adeptem. Święty krąg jest zakreślony wokół niego, a dostęp mają jedynie wybrani. Braterstwo żywiołów poświęconych dopuszcza wszystkich tych, którzy są godni, a ci którzy są wyłączeni sami są sobie winni.” --- Elbert Hubbard, Różokrzyżowiec


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz