piątek, 2 grudnia 2016

Psychologiczna inkwizycja antysektowa

Psychologiczna "INKWIZYCJA" 


Samozwańcza "inkwizycja" dominikańska. Nasuwa się pytanie dokąd mają prowadzić działania tej nie posiadającej naukowych podstaw, ani kanonicznego umocowania psychologicznej "inkwizycji". Polska nie jest pierwszym krajem, gdzie grupy niektórych psychologów próbują rozpętać antysekciarską histerię, aby potem móc bezkarnie szafować ideologicznymi oskarżeniami i urządzić kolejną wersję polowania na czarownice. Taka antysekciarska nagonka przetoczyła się już przez USA i kraje Europy Zachodniej, gdzie pod pretekstem zwalczania niebezpiecznych sekt zaczęto uderzać w różne organizacje religijne zarzucając im psychomanipulację i pranie mózgu. 

Ideologiczne słowa-klucze "sekta" i "psychomanipulacja" 


Od kilku lat przy niektórych dominikańskich klasztorach w Polsce działają tzw. Ośrodki Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych. Ośrodki te deklarują, że w swoich działaniach koncentrują się na ochronie ludzi przed manipulacją psychologiczną, doktrynalną i ideologiczną. Dalej pojawia się kolejna deklaracja, że każdy człowiek ma prawo do uzyskania pełnej wiedzy na temat grupy z którą ma kontakt i związku z tym zainteresowanym osobom przekazywane są wszystkie informacje: pozytywne i negatywne o konkretnej grupie.

Tu już pojawia się pierwsza wątpliwość: kto i w jaki sposób rozstrzyga, które z tych informacji są pozytywne lub negatywne. Widać, że już z założenia ośrodek nie tylko udziela informacji zainteresowanym, ale od razu opatruje te informacje oceną według przyjętych wcześniej kryteriów. W jakim celu? Czy po to, aby osoba zainteresowana nie mogła wyrobić sobie samodzielnej opinii na temat danej grupy w oparciu o bezstronną i rzetelną informację źródłową, a nie o przekaz z drugiej ręki zawierający już oceny?

Grupą, o której taki ośrodek ma udzielać informacji miałaby być sekta lub nowy ruch religijny. Problem polega jednak na tym jak rozumieć te pojęcia. Z punktu widzenia prawa istnieją tylko związki wyznaniowe bądź stowarzyszenia czy fundacje związane z jakimś wyznaniem. Natomiast pojęcia sekty czy nowego ruchu religijnego w prawie nie występują. Stąd z prawnego punktu widzenia działalność takich ośrodków jest bezprzedmiotowa, gdyż polskie przepisy prawne opierają się na konstytucyjnej zasadzie wolności wyznania i nie rozróżniają, które z grup wyznaniowych należy uznać za sektę, a które nie. Działalność grup religijnych ma być jedynie zgodna z obowiązującymi przepisami prawa.

Jednak ośrodki te klasyfikują poszczególne grupy religijne wg kryterium sekciarstwa. Definicja słownikowa traktuje sektę jako odłam wyznaniowy w obrębie danej religii. Z kolei na skutek wpływu chrześcijaństwa na powstanie i rozwój cywilizacji zachodniej, w naszym kręgu kulturowym pojęcie sekty ma wydźwięk pejoratywny.

Do tej pory jednak to pejoratywne określenie sekty miało znaczenie czysto religijne i definiowało się je w oparciu o kryteria religijne. Jednakże w drugiej połowie XX w. pojawiły się próby pozareligijnego zdefiniowania sekty głównie ze strony różnych psychologów, którzy wykorzystując i zachowując negatywny wydźwięk słowa "sekta" chcieli mu nadać zupełnie inne znaczenie, wywodzące się z redukcjonistycznych koncepcji człowieka i religii. Taka psychologiczna reinterpretacja pojęcia sekty stała się narzędziem walki ideologicznej z grupami religijnymi, katolickimi i niekatolickimi, w krajach zachodnich. 


Również do niereligijnych definicji sekty odwołują się "eksperci" z dominikańskich ośrodków, gdy chcą jakąś grupę religijną opatrzyć tym mianem. Wystarczy zapoznać się z definicjami sekty prezentowanymi przez te ośrodki. Nie znajdziemy tam definicji sekty opartej o nauczanie Kościoła, a jedynie definicje socjologiczne, religioznawcze i przede wszystkim psychologiczne. Warto może bliżej zapoznać się z definicją psychologiczną, która jest tu kluczowa.

W definicji psychologicznej sekta jest określana jako grupa psychomanipulacyjna. Na czym ma polegać jednak ta psychomanipulacja? Na stosowaniu technik psychologicznych i socjologicznych. Czym są te techniki definicja nie precyzuje, więc jest to zwyczajne definiowanie ignotum per ignotum (niewiadomego przez niewiadome).

Tu trzeba uczynić pewną uwagę. Jeżeli mamy rzeczywiście do czynienia ze znęcaniem się nad kimś fizycznie lub psychicznie przy wykorzystaniu nad nim czyjejś przewagi, to są to zwyczajne przestępstwa sklasyfikowane w kodeksie karnym. Znane są od wieków takie pojęcia i zjawiska jak oszustwo, szantaż, tortury, uwięzienie, porwanie itd., które były społecznie piętnowane i zwalczane przez prawo. W tej sytuacji działania dominikańskich ośrodków byłyby jednak bezprzedmiotowe, gdyż dublowałyby organa ścigania i to bez posiadania ich uprawnień.

Jednak "ekspertom" do walki z sektami nie o to chodzi, gdyż jako wtajemniczeni w "nauki" psychologiczne szukają wyjątkowo subtelnej i jednocześnie niebezpiecznej psychomanipulacji, aby potem móc oskarżyć o nią jakąś grupę religijną, jak ongiś stawiano zarzuty o rzucanie na kogoś uroków.

Przy określaniu na czym polega psychomanipulacja przytaczany jest jej model stworzony przez Stephena Hassana. Jednak według tego modelu pierwsi chrześcijanie, tudzież zakony religijne mogłyby zostać zaklasyfikowane jako sekty. Wspomniany model zawiera cztery kryteria sekciarstwa. Pierwszym z nich są szczegółowe wymogi dotyczące zachowania w tym sposobu ubierania się czy porządku dnia. Takie jednak wymogi stanowią istotny element formacji chrześcijańskiej, a tym bardziej życia zakonnego. W szczególności w pierwszych wiekach chrześcijanie byli odmieńcami pod każdym względem, gdyż odrzucali nie tylko fałszywe bóstwa, ale pogański styl życia dominujący w ówczesnym świecie. Kolejne kryterium to sterowanie informacją, które jest pojęciem niejednoznacznym, gdyż czym innym jest kłamstwo i oszustwo, a czym innym jest ograniczanie dostępu do niepożądanych informacji czyli cenzura. Przykładowo, blokowanie treści demoralizujących i pornograficznych jest jak najbardziej wskazane ze względu na właściwą formację duchową i moralną podopiecznych. Następnym podanym kryterium jest tzw. sterowanie myśleniem, do którego zalicza się m. in. wymóg przyjęcia doktryny jako Prawdy oraz sztuczny język. W tym kontekście wypowiedzi Chrystusa Pana o sobie samym: "Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu" (J 18,37), "Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu, a kto nie wierzy już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego" (J 3,18) lub "Kto spożywa moje ciało i pije moją krew ma życie wieczne" (J 6,54), można uznać za przejawy psychomanipulacji. Wymóg całkowitego oddania i zawierzenia Chrystusowi jest jedną z fundamentalnych zasad chrześcijańskiej duchowości, a słowa konsekracji w starożytnym Rzymie były tak sztuczne i niezrozumiałe dla pogan, że chrześcijan oskarżano o kanibalizm. Ostatnim kryterium jest sterowanie emocjami, do których należy manipulacja zakresem uczuć (zawężanie), indoktrynacja fobii, czy publiczne spowiedzi. Te ostatnie były praktyką znaną wśród pierwszych chrześcijan. Natomiast dwa pierwsze pojęcia są zwyczajną psychologiczną nowomową, która pod pozorem naukowości nie zawiera żadnych jasno zdefiniowanych treści.

Z powyższego wynika, że kryteria podane przez Hassana są tak szerokie i niejednoznaczne, że można by je zastosować nie tylko do grup religijnych, ale również do oddziałów wojskowych, partii politycznych i podobnych im organizacji społecznych.

Zatem wartość poznawcza pojęcia sekty jako grupy psychomanipulacyjnej jest taka sama jak pojęcia wroga klasowego w marksizmie-leninizmie. W pierwszym przypadku to wtajemniczeni psychologowie wiedzą komu przypisać miano psychomanipulatora, a w drugim to partia komunistyczna rozstrzyga kto jest wrogiem klasowym.

Ponadto z metodologicznego punktu widzenia nie da się ustalić wyraźnych kryteriów dla przeprowadzenia niezależnego od opinii psychologa (a więc od jego przekonań filozoficznych i osobistych uprzedzeń) eksperymentu, który wykazywałby jednoznacznie jakie działania są psychomanipulacją, a jakie nie. Stąd też nadawanie statusu naukowości studiom nad psychomanipulacją, które nie posiadają przejrzystych metod badawczych pozwalających odróżnić psychomanipulację od tego, co nią nie jest, to jedynie zabieg propagandowy nie mający żadnego metodologicznego uzasadnienia. Określanie zatem mianem psychomanipulacji czyichś działań jest wynikiem arbitralnej decyzji psychologa wypływającej z jego filozoficznych i ideologicznych przekonań, a nierzadko również osobistych uprzedzeń.

Na podobieństwo osławionego socjalizmu naukowego próbuje się nadać status nauki czemuś co jest w rzeczywistości działalnością ideologiczną wynikającą z uprzednio przyjętej redukcjonistycznej filozofii człowieka i religii.

Niebezpieczeństwo psychologicznego redukcjonizmu 


Trzeba pamiętać, że pojęcie sekty ma źródła religijne. Pod hasłem "sekta" w Dictionarium Morale et Canonicum wydanego w Rzymie pod kierunkiem arcybiskupa Pietro Pallazini możemy przeczytać:

1. Pojęcie. Słowo "sekta" (secta) nie wywodzi się od czasownika "secare" (odcinać, oddzielać), ale raczej od czasownika "sequor" (podążać za kimś, towarzyszyć). Zatem mając na uwadze sens etymologiczny słowo "sekta" oznacza grupę ludzi, którzy oderwali się od danej społeczności politycznej czy szkoły filozoficznej, aby podążać za własnymi doktrynami czy zasadami. Według autorów klasycznych słowo "sekta" nie stanowi dla określanej tym mianem grupy żadnego napiętnowania czy wyrazu pogardy.  

2. Znaczenie teologiczno-kanoniczne. W Liście św. Pawła do Galatów, określenie "sekta" oznacza coś co zasługuje na napiętnowanie. "Lecz uczynki ciała są jawne, są nimi: nierząd, nieczystość, bezwstyd, rozpusta, bałwochwalstwo ..., spory, sekty, ..." (Gal 5,19-21); Podobnie w Drugim Liście św. Piotra: "Lecz byli między ludem i fałszywi prorocy, jak i między wami będą kłamliwi nauczyciele, którzy wprowadzą zgubne odszczepieństwa" (2 P 2,1) i dalej w tym samym liście: "zuchwalcy, zarozumiali, bluźniąc nie boją się wprowadzać sekt" (2 P 2,10). Stąd autorzy kościelni zwykle używali słowa "sekta" w tym właśnie znaczeniu.

Z tego też powodu słowo "sekta" w znaczeniu teologicznym może zostać zdefiniowane jako grupa ludzi, którzy oderwali się od Kościoła powszechnego z zamiarem uporczywego bronienia niektórych własnych nauk i otwartego ich głoszenia. Mówiąc jaśniej, pojęcie "sekta" ma szerszy zakres niż pojęcia herezji i schizmy gdyż sekty, podobnie jak heretycy, są skłonne do odrzucania pewnych prawd objawionych i uporczywego głoszenia innych odszczepieńczych tez; podobnie jak schizmatycy, sekty działają przeciwko władzy i jedności Kościoła. Zatem pojęcie "sekta" w swym ogólnym znaczeniu może obejmować zarówno pojęcie herezji, jak i schizmy."

Podstawą powyższej koncepcji sekty jest istniejące przeciwieństwo pomiędzy prawdą a błędem, dobrem a złem. Stąd systemy religijne lub filozoficzne skażone poznawczym i moralnym relatywizmem są pozbawione jakiejkolwiek jasnej i logicznej podstawy, która pozwoliłaby im na zdefiniowanie czym jest sekta. Ich pojęcie sekty, któremu brakuje obiektywizmu oraz poważnych filozoficznych i teologicznych podstaw, może stanowić jedynie wyraz subiektywnych antypatii. Takie antypatie są jednak najczęściej motywowane ideologicznymi przesłankami, którym na forum publicznym próbuje się często nadać pozory naukowości.

Podobne ideologiczne motywy można dostrzec również w psychologii, gdzie złożony teologicznie i filozoficznie problem sekt redukuje się do poziomu zjawisk psychopatologicznych.

Sprowadzenie sekty do pojęcia grupy psychomanipulacyjnej stanowi wyraz redukcjonizmu poznawczego i ontologicznego, gdyż sprowadza realną sferę duchową i pozanaturalną do poziomu subiektywnych przeżyć jednostki. W takiej koncepcji nie ma miejsca na działanie łaski, istnienie pokus, grzechu czy opętania. Cała rzeczywistość nadprzyrodzona znika. Oczywiście przedmiotem psychologii nie jest rzeczywistość pozanaturalna i duchowa, a jedynie badanie ludzkich przeżyć, dlatego tym bardziej nieuprawnione jest jej wkraczanie w sferę, która daleko wykracza poza jej możliwości poznawcze.

W przypadku działalności dominikańskich ośrodków trzeba wyróżnić dwa zakresy, które ona obejmuje tj. działania wobec grup pozakościelnych najczęściej o rodowodzie neopogańskim oraz działania wobec grup katolickich, których członkowie należą do Kościoła.

Gdy chodzi o działania wobec grup neopogańskich czy okultystycznych, to redukcjonistyczne podejście może nierzadko prowadzić do opłakanych skutków. Szczególnie niebezpieczne jest to w przypadku osób opętanych, gdyż redukcjonistycznie nastawiony psycholog nie rozpozna z jaką rzeczywistością ma do czynienia narażając w ten sposób samego siebie na działanie szatana, a osobę opętaną na pogorszenie jej stanu. Smutnym przykładem skutków tego rodzaju poznawczych ograniczeń jest liczna rzesza ludzi dręczonych przez szatana i przebywających w szpitalach psychiatrycznych bez nadziei na uwolnienie spod demonicznego wpływu. Jest to kolejne potwierdzenie, że jedynie Kościół ma właściwe i sprawdzone od wieków środki w postaci egzorcyzmów, sakramentów, modlitwy i praktyk pokutnych przy pomocy, których może pomóc ludziom duchowo udręczonym na skutek ich przynależności do neopogańskich sekt i związanych z tym praktyk okultystycznych. Redukcjonizm poznawczy i ontologiczny już na starcie dyskwalifikuje psychologię jako metodę pomocy tym ludziom, gdyż nie pozwala na rozpoznanie prawdziwego źródła ich cierpienia.

Z kolei gdy chodzi o działania tychże ośrodków wobec grup katolików stanowi to poważne nadużycie, gdyż nie tylko redukuje sprawy wiary i moralności do sfery psychicznych przeżyć, ale wkracza w kompetencje miejscowych biskupów, którzy stanowią właściwą dla danej diecezji władzę do badania działalności organizacji tworzonych przez katolików. Ośrodki te nie posiadają żadnych kompetencji merytorycznych, gdyż działają w oparciu o psychologię a nie nauczanie Kościoła w zakresie wiary i moralności, ani tym bardziej żadnych uprawnień kanonicznych do badania działalności organizacji założonych przez katolików. Kierując się redukcjonistyczną wizją człowieka i jego duchowości ośrodki te stają się swoistą "piątą kolumną" w łonie Kościoła do zwalczania niewygodnych im środowisk, które zostaną zaklasyfikowane jako grupa psychomanipulacyjna, choć z punktu widzenia wiary i moralności mogą nie budzić zastrzeżeń. Wyjątkowo niechlubnym wydarzeniem ilustrującym takie poczynania jest przyłączenie się przedstawicielki dominikańskiego centrum z Krakowa do kampanii oszczerstw zorganizowanej przez "Gazetę Wyborczą" przeciwko Stowarzyszeniu Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, gdy podjęło ono akcję propagującą Cudowny Medalik za pośrednictwem druków bezadresowych rozsyłanych przez pocztę. Przedstawicielka centrum bez należytego zapoznania się z działalnością SKCH postawiła zniesławiające zarzuty o prowadzenie przez stowarzyszenie działalności nieomal przestępczej. Na tym przykładzie widać jak centrum realizuje cel, którym jest przekazywanie informacji o jakiejś grupie. Przepełniona inwektywami wypowiedź przedstawicielki centrum zawierała powszechnie dostępne informacje o działaniach SKCH, które jednoznacznie zostały zaklasyfikowane przez nią jako negatywne. Jest to typowy przypadek działania ludzi owładniętych jedyną słuszną ideologią, według której zaliczyli jakąś grupę do grona psychomanipulatorów w oparciu o z góry przyjęte kryteria. Takie nierzetelne działania wskazują, że nie chodzi tu o dociekanie prawdy, ale o zwalczanie ideologicznego wroga, który nie pasuje do wizji liberalnego katolika, jako jedynego modelu chrześcijanina możliwego do zaakceptowania przez ową psychologiczną "inkwizycję".

Samozwańcza "inkwizycja"


Nasuwa się pytanie dokąd mają prowadzić działania tej nie posiadającej naukowych podstaw, ani kanonicznego umocowania psychologicznej "inkwizycji". Polska nie jest pierwszym krajem, gdzie grupy niektórych psychologów próbują rozpętać antysekciarską histerię, aby potem móc bezkarnie szafować ideologicznymi oskarżeniami i urządzić kolejną wersję polowania na czarownice. Taka antysekciarska nagonka przetoczyła się już przez USA i kraje Europy Zachodniej, gdzie pod pretekstem zwalczania niebezpiecznych sekt (jeżeli łamały prawo, to były przecież ścigane przez policję i prokuraturę) zaczęto uderzać w różne organizacje religijne zarzucając im psychomanipulację i pranie mózgu. Znane są przypadki procesów, z oskarżeniami o pranie mózgu i psychomanipulację, wytaczanych zakonom kontemplacyjnym przez rodziców, którzy nie zaakceptowali powołania swoich dzieci do życia monastycznego. Rozpętywanie antysekciarskiej nagonki, przy wsparciu mediów, z jednej strony wyrządza wiele szkód organizacjom religijnym, które w oparciu o ideologiczne kryteria zaliczono do sekt, a z drugiej strony ma służyć umacnianiu pozycji grup psychologów, które na podobieństwo partii komunistycznej chcą decydować o tym w co należy wierzyć.

W Polsce tym bardziej szkodliwa dla Kościoła może okazać się działalność ośrodków informacji o sektach, gdyż dla ukrycia laickiej ideologii opartej na redukcjonistycznej koncepcji człowieka i religii używają szyldu i prestiżu zakonu kaznodziejskiego.

Kraków, 20 lutego 2005 r. 
autor: Sławomir Olejniczak
tekst pochodzi ze strony www.wandea.org.pl 

Podziękowania dla autora za udostępnienie artykułu dla portalu "M" od imienia "Mohandźi", który zamienił się w końcu w tę blogostronę - portal oświeceniowy. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz